„Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” – w przypadku sportu przysłowie to wprawdzie nie jest regułą ale w jakimś stopniu oddaje ryzyko wystąpienia potencjalnego urazu. Szczególnie u osób bardzo aktywnych ruchowo, zarówno zawodowców jak i czystych amatorów.
Aktywność fizyczna dla wielu bowiem jest modą, trendem, czy wręcz sposobem na życie. W związku z tym, coraz więcej osób uprawia amatorsko, nierzadko, więcej niż jedną dyscyplinę sportu. Dążenie do osiągnięcia satysfakcjonujących wyników, nieustanne podnoszenie poprzeczki własnych możliwości, chęć rywalizacji z rówieśnikami często wiąże się z intensywnym wysiłkiem. Bardzo często bywa okupione urazami. Nie wspominamy tu sportu wyczynowego. Przy obecnych obciążeniach treningowych, coraz większej ilości godzin spędzonych na zajęciach i pogoni za wynikiem, kontuzje i urazy w grupie zawodowców są czymś powszednim.
Ale w przypadku kontuzji narastający trend obserwuje się również u coraz większej grupy amatorów i to wcale nie dotyczy aktywności o tzw. wysokim czynniku ryzyka. Do gabinetów fizjoterapeutycznych trafia coraz więcej biegaczy amatorów; „piłkarzy” po imprezach integracyjnych. Wszyscy ci, którzy swoje lata i nadwagę nierzadko nadrabiają ambicjami. Mamy również tenisistów z bolącymi łokciami i kłopotami stawów skokowych; narciarzy amatorów po urazach kolan i wielu, wielu innych. Przypadki można mnożyć. Spora grupa sportowców amatorów niewątpliwie świadczy o jednym, że aktywność staje się modnym nurtem. Jednakże nurtem obarczonym pewną dozą ryzyka.
Często bez właściwego przygotowania, powodowani wybujałymi aspiracjami lub bezkrytycznie nakładanymi zbyt dużymi obciążeniami nie zawsze pamiętamy, że nasz układ mięśniowo-szkieletowy również ma swoje granice. Brak czasu na powysiłkową regenerację, narastające z treningu na trening przeciążenia, bagatelizowane mikrourazy – w dłuższej perspektywie stają się przyczyną poważniejszych kontuzji. Uszkodzone stawy, naderwane ścięgna i mięśnie, przeciążenia kręgosłupa czy zmiany zwyrodnieniowe to niemal codzienność w grupie sportowców amatorów. Współistniejące z nimi bóle, obrzęki, ograniczenia ruchomości w stawach, tkliwość, krwiaki, stany zapalne. Są one zwykle czynnikami sprawczymi doprowadzającymi pacjentów-sportowców bezpośrednio do gabinetu.
I tu, właściwie prowadzona rehabilitacja po urazach sportowych, w sposób możliwie szybki przywraca kontuzjowanych do sprawności sprzed urazu. Umożliwia tym samym powrót do przerwanej aktywności i treningowych satysfakcji.
W rehabilitacji po urazach sportowych stawiamy na terapię manualną i jej szeroki zakres leczniczy. Doskonale bowiem sprawdza się w szybkim powrocie do sprawności po takich kontuzjach jak: zespół łokcia tenisisty, łokcia golfisty, kolano skoczka. W tych przypadkach tradycyjne metody rehabilitacyjne potrzebują znacznie więcej czasu.
Ta sama terapia manualna daje imponujące wyniki w leczeniu bólu pochodzenia mięśniowego, kostnego, więzadłowego, nerwowego. Dodatkowo znakomicie sprawdza się również w leczeniu różnych dolegliwości. Należy tu wymienić dyskopatie, bóle odcinka lędźwiowego kręgosłupa, bóle odcinka szyjnego, drętwienia i mrowienia kończyn górnych i dolnych. Dotyczy to również rwy kulszowej, barkowej, zamrożonego barku, w dolegliwościach o podłożu neurologicznym i mięśniowo-powięziowym.
Rehabilitacja po urazach sportowych korzysta u nas również ze zdobyczy osteopatii. Wyjątkowo sprawdza się ona w leczeniu problemów związanych z narządem ruchu. Jak m.in: przepukliny krążka międzykręgowego i dysfunkcji stawów obwodowych (staw barkowy, łokciowy, biodrowy, kolanowy i skokowy). Właściwy dla osteopatii wnikliwy wywiad i badanie ciała, dostarczają sporo informacji z zakresu elastyczności, konsystencji i witalności pacjenta. Przy tym holistyczne i indywidualne podejście do każdego z potrzebujących sprawiają, że efekty rehabilitacyjne są zarówno szybkie jak i trwałe.
Fizjoterapeuta Rzeszów